poniedziałek, 22 listopada 2010


Zakupiliśmy dzisiaj, niestety, albo i stety po angielsku podręcznik kreatywnego pisania. I oto cała inspiracja, żeby pisać. Jesienny kubek z kawą patrzy na mnie swoim uchem. Strażnik. Czy, aby się wywiąże. Tak. To moje postanowienie. Chcę pisać. I teraz najważniejsze. Codziennie! Boże, święty Michale Archaniele, a właściwie może będzie lepszy Gabriel. A zatem święci i Ty panie Boże, Gabrielu i Michale wspierajcie mnie. To będzie bardzo trudne. Nigdy nie miałem wytrzymałości długodystansowca. Pamiętniki zaczynałem pisać kilkukrotnie i zawsze po paru dniach zapału, odkładałem zeszyt, notes, brulion i zapominałem o nim. Cóż. Aries. To znaczy Baran. Przez wielkie B, znak zodiaku. Słomiany ogień! Chociaż może za bardzo wierzę w te horoskopy. Na przykład taki Myśliwski. Pisarz oczywiście pierwszej klasy. Traktat o łuskaniu fasoli czytaliśmy razem z żonką jeszcze w Northallerton. Wspaniała lektura. No więc on urodził się w tym samym dniu co i ja. Oczywiście jakieś czterdzieści lat wcześniej, ale to za dużo nie zmienia. Dzisiaj jest sobota 20 listopada 2010 roku, a to, co teraz piszę jest umową, ze sobą samym, że zobowiązuję się każdego dnia napisać choćby stronę tekstu. Czyż nie jest to próżność? Ale co mi tam. Niech będzie. Kubek wciąż na mnie patrzy, a zatem umowa stoi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz