środa, 1 grudnia 2010


Zimowy wtorek 1.12.2010.

To zupełnie niesamowite, ale Duszka przypomniała mi właśnie o tym, że za trzy tygodnie i dwa dni mamy Wigilię Bożego Narodzenia. Teraz przemawia to do mnie jeszcze bardziej, bo na dworze niespotykany o tej porze od dwudziestu lat – tak przynajmniej mówią w telewizji – śnieg w Anglii. No więc zima. My korzystamy z uroków urlopu. Siedzimy w cieplutkim mieszkanku. Nadrabiamy zaległości książkowe i filmowe. Przyjemnie spędzamy czas. Moją uwagę od jakiegoś miesiąca absorbuje psychologia. Nie znaczy to wcale, że zaniedbuję astrologię i filozofię. Skądże znowu. Jednak psychologia, ta szczególnie w wydaniu Junga i jego szkoły pociąga. Pisałem już o Jungu. Tym razem kolejny fragment z Approaching the unconscious:

Człowiek czuje się wyobcowany w Kosmosie ponieważ nie jest już z nim żywo związany, ponieważ zagubił on swoją podświadomą identyczność z obiawami, fenomenami natury. Zatraciły one powoli swoje symboliczne implikacje. Grzmot nie jest już dłużej głosem rozgniewanego boga, ani piorun jego mściwym pociskiem. Rzeka nie posiada już swojego ducha, drzewo nie jest już zasadą życia człowieka. Wąż nie jest ucieleśnieniem mądrości, ani górska jaskinia nie jest mieszkaniem wielkiego demona. Żaden głos nie przemawia do człowieka z kamieni, roślin i zwierząt. On też do nich nie przemawia z wiarą, że go usłyszą. Jego związek z naturą przeminął i razem z tym przeminęło jego głęboka energia, która w tym symboliczny związaniu była jemu dostarczana. Najlepiej nie komentować słów Mistrza, więc niech mówią same za siebie. Nie mogłem się oprzeć, żeby do tekstu Junga nie wstawić płótna Davida F. Caspara.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz