sobota, 30 października 2010

Czytamy u Junga



A może już dawno powinienem coś napisać o Jungu. Carlu Gustawie oczywiście. O tym co u niego udało mi się znaleźć, co jakoś mnie porusza. No i w końcu zdecydowałem się. Znalazłem to w wydaniu zbiorowym zatytułowanym: Man and his symbols. Jung napisał pierwszą część, która z angielskiego da się chyba przetłumaczyć jako
Zbliżanie się nieświadomego. Czytamy tam między innymi: Wewnętrzne motywy naszego rozwoju pochodzą z głębokiego źródła, nie są stworzone przez naszą świadomość, ani nie podlegają jej kontroli. W mitologii z dawniejszych czasów siły te zwano: mana, duchy, demony, bogowie. Są one aktywne dzisiaj jak i zawsze. Jeśli siły te potwierdzają nasze życzenia określamy je szczęśliwymi trafami, impulsami, a samych siebie uważamy za przemyślnych. Jeśli zaś te siły działają wbrew nam nazywamy je pechem, uważamy, że pewni ludzie są przeciwko nam oraz, że przyczyny naszego nieszczęścia muszą być patologiczne. Jednego wszakże nie chcemy przyznać, że jesteśmy zależni od tych sił, (mocy), które są poza naszą kontrolą[...] Utarło się powiedzenie współczesnego człowieka "gdzie siła woli, znajdzie się i droga" [...] W porównaniu z człowiekiem pierwotnym, człowiek obecny płaci za swój rozwój cenę w postaci znaczącego braku zdolności introspekcji. Jest ślepy na fakt, że z całą jego racjonalnością i wydajnością, jest w posiadaniu "mocy" będących poza jego kontrolą. Jego demony i bogowie wcale nie zniknęli, co najwyżej mają nowe imiona. Trzymają go one w wiecznym bezustannym biegu, w ciemnych obawach, w nienasyconej wręcz potrzebie tabletek, alkoholu, tytoniu, jedzenia, a ponad wszystko na rozległym wachlarzu neuroz.
Można mieć pokusę po przeczytaniu tego tekstu, że Jung pisał o świecie Ducha i w pewnym sensie to prawda. Mamy jednak przeczucie, że to inny Duch, albo inne nasze na niego patrzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz